Dziś
kolejny zapomniany (oczywiście niesłusznie) zespół i jego
najlepsza dobra płyta, czyli album Hope kanadyjskiej grupy z
kręgu rocka progresywnego Klaatu.
Zespół
powstał w 1973 roku. Założyli go dwaj muzycy John Woloschuk
(wokal, gitary, bas, klawisze) i Dee Long (wokal, klawisze, gitary).
Nazwa zespołu pochodzi od postaci z filmu science fiction w
reżyserii Robert Wise Dzień którym zatrzymała się Ziemia. Po
wydaniu dwóch singli które nie odniosły większego sukcesu do
zespołu dołączył perkusista Terry Draper.
Zespół
pamiętany jest przez wielu z plotek towarzyszącą ich pierwszemu
wydanemu w 1976 roku albumowi 3:47 EST, które
rozeszły się wśród fanów grupy The Beatles – jakoby Klaatu w
rzeczywistości było anonimową reaktywacją zespołu z Liverpoolu.
Ojcem tej plotki był Steve Smith krytyk muzyczny który w swym
artykule zastanawiał się czy przypadkiem Klaatu to kolejne
wcielenie The Beatles. Plotka padła na podatny grunt ponieważ
muzycy unikali występów na żywo oraz nie umieścili swych nazwisk
na okładce, co dawało duże pole do domysłów. Muzycy Klaatu
stanowczo zaprzeczali tym pogłoskom twierdząc dosadnie, że nigdy
żaden z Beatlesów nie był w żaden sposób zaangażowany w
pisanie, nagrywanie lub produkcję jakiegokolwiek materiału
zespołu. Pierwszy album zespołu rzeczywiście był zbliżony do
dokonań Czwórki z Liverpoolu. To zbiór całkiem przyjemnych
popowych kawałków , z których jeden nawet zyskał dużą
popularność - ale jako cover w wykonaniu Carpenters. Jednak w miarę
upływu czasu muzyka grupy ewoluowała w kierunku rocka progresywnego
a nawet psychodelii ciągle jednak z wyraźnymi popowymi elementami.
Pierwszy album zespołu spotkał się z umiarkowanie
pozytywnymi opiniami, jednak krążące wokół płyty plotki oraz
fakt, że płyta pojawiła się w sklepach przez Bożym Narodzeniem
spowodowały, że wydawnictwo sprzedawało się całkiem dobrze. Rok
później ukazała się druga płyta zespołu, która stała się
pretekstem do napisania tego postu – album Hope. W 1978 roku
grupa wydała kolejny album Sir Army Suit. Rok 1980 to
kolejna płyta zespołu Endangered Species Swój ostatni album
Magentalane Klaatu wydało w 1981 roku. Po tej płycie
pojawiały się już tylko kompilacje. Muzyka z tej płyty to powrót
zespołu do pop-rockowego brzmienia spod znaku The Beatles.
Zobowiązania wynikające z umowy podpisanej z wytwórnią
Capitol-EMI zmusiły zespół do grania na żywo i objechania
większości obszaru Kanady w celu promocji płyty. Na potrzeby tej
trasy zespół rozszerzył swój skład do grupy dołączyli Gary
McCracken and Gerald O'Brien. W kwietniu 1982 roku nie znoszący
występów na żywo Dee Long opuścił zespół. Chociaż Woloschuk i
Draper próbowali jeszcze grać razem przez kilka miesięcy to w
sierpniu 1982 roku zespół oficjalnie zakończył swoją
działalność. Panowie na krótko spotkali się w 1988 roku w
George Martin 's Air Studios w Londynie by nagrać na potrzeby
niemieckiego serialu Tarot singiel Woman. Singiel
ukazał się tylko w Niemczech nie zyskując większej popularności.
Na kolejny wspólny występ zespołu trzeba było czekać do
2005 roku. Jednak i tym razem współpraca trwała bardzo krótko.
Dyskografia
Albumy
studyjne
- 3:47 EST (1976)
- Hope (1977)
- Sir Army Suit (1978)
- Endangered Species (1980)
- Magentalane (1981)
Kompilacje
- Klaatu Sampler (1981)
- Claasic Klaatu (1982)
- Peak (1993)
- Sun Set (2005)
- Raarities (2005)
- Solology (2009)
W
zasadzie każda z wydanych przez Klaatu płyt jest inna ale moim
zdaniem najlepszą, najbardziej intrygującą jest płyta Hope i
teraz właśnie o niej. Nie jest to dzieło epokowe ale na pewno
warto poznać tę płytę. Zespół nagrał tę płytę z London
Symphony Orchestra. Czasem moim zdaniem orkiestry jest na tej płycie
nawet za dużo. Warto zwrócić uwagę na okładkę albumu na której
znajduje się futurystyczny, mroczny krajobraz. Autorem okładki tak
jak i w przypadku pierwszego albumu grupy jest Ted Jones.. Płyt
otwiera melodyjna, pogodna jakby żywcem wyjęta z Beatlesów
kompozycja Woloschuka We're Off You Know. Kolejny utwór to
dzieło Longa moim zdaniem jest to najlepszy kawałek na płycie
Madman początkowo spokojna
melodia przechodzi w agresywną wręcz psychodeliczną by znów po
chwili powrócić do spokojnych dźwięków. Również dobre wrażenie
robi kolejny utwór autorstwa Longa monumentalny, brzmiący jak Pink
Floyd w dobrej formie Around the Universe in Eighty Days.
Pierwszą stronę kończy
kompozycja Woloschuka Long
Live Politzania – pomieszanie
rocka psychodelicznego z popisami orkiestry symfonicznej. Niestety na
za dużo w tym najdłuższym kawałku na płycie orkiestry a za mało
rocka. Osobiście wolę kompozycje Longa. Woloschczuk chce być
artystą a Long jest rockmenem całą gębą – wolę rockmenów.
Stronę drugą otwiera Kompozycja Wolschuka The Loneliest
of Creatures tym razem
zapachniało grupą Queen prosto z A Night at the Opera.
Drugi utwór na drugiej stronie
firmowany jest przez cały zespół w Prelude,
znów orkiestra symfoniczna wychodzi na pierwszy plan. Kolejny utwór
to kolejna kompozycja Woloschuka So Said the Lighthouse
Keeper – spokojny, nie
wyróżniający się na tle płyty utwór jakich wiele. Czuć w nim
lekko wpływy Watersa i kolegów. Album kończy tytułowy kawałek
Hope – słoneczny
pogodny dający nadzieję. Ogólnie płyta do kawałek dobrego
progresywnego rocka (sporo tu zapożyczeń z wielkich tego gatunku),
kto lubi takie granie musi jej posłuchać, a kto nie przepada –
może. Mimo wszystko warto poznać tę płytę.
Hope
Capitol
Records – 1C 064-85 223
Rok
wydania 1977
Strona
1
- We're Off You Know
- Madman
- Around the Universe in Eighty Days
- Long Live Politzania" – 9:11
Strona
2
- The Loneliest of Creatures
- Prelude
- So Said the Lighthouse Keeper
- Hope
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz